Godzina
„W” wybiła. Pośród kolorowo-kiczowatych kamieniczek oraz
bloków przeciska się nieokrzesany tłum wielbicieli tanich zakupów.
Przeprowadzając szturm na obiekt będący celem ich krucjaty,
potrącają po drodze niewinnych ludzi, zmierzających w tym czasie
do pracy. Należy nadmienić, iż z faktu bycia potrącanym nie są
oni specjalnie zadowoleni. Uśmiech na twarzy natomiast rysuje się
na twarzach właścicieli obleganego miejsca.
Mniej
więcej w wyżej opisany sposób przebiega otwarcie każdego punktu
handlowo-usługowego. Dzisiaj Biedronka, jakiś czas temu rozbudowa
Jantara przyciągnęła rzesze ludzi. Trzeba jednak przyznać, że
mniej małostkowe przedsięwzięcia cieszą się niemniejszym
zainteresowaniem, np. Noc Muzeów. Musi zostać spełniony jednak
jeden warunek- wstęp powinien być całkowicie bezpłatny, bez
zbędnych gwiazdeczek w indeksie górnym oferty. Natomiast
najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że ludziom szkoda wydać
chociażby grosza na kulturalne imprezy, zaś nie żałują go
podczas szału zakupowego w czasie otwarcia kolejnej z rzędu
Biedronki. Obawiam się, że jest to bezpośrednim następstwem
komercjalizacji naszego życia codziennego. Dzieje się coś
darmowego? Gawiedź podąża, aby złapać okazję, nie zaś w celu
obcowania z kulturą,
przecież
dużo istotniejszym wydarzeniem jest
otwarcie hiper/supermarketu w miejscu potocznie zwanym „starówką”
oraz towarzyszące temu promocje. Podejrzewam, że jak zwykle na
jeden produkt z ceną obniżoną o 30% przypadają 2 inne z ceną
wyższą o 30%. W efekcie płacimy porównywalnie tyle samo, co w
sklepie osiedlowym.
Obserwuję
od jakiegoś czasu, że społeczeństwo słupskie się
„odkulturawia”. Być może jest to zjawisko typowe dla małych i
średnich miast i logicznym następstwem małej ilości darmowych
wydarzeń kulturalnych. Marketingowo rzecz ujmując, aby poznać
jakość danego produktu, najpierw należy zasmakować jego bezpłatną
próbkę. Może dlatego warto zacząć głośno mówić o
konieczności tego typu imprez w naszym mieście?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz